Jakże często nadużywamy słów - sprawiliśmy, że piękne, mocne słowa stały się wytarte i zużyte, nie robią już na nikim większego wrażenia, są częścią kampanii reklamowych i zamieniają się w slogany. Jakże często nadużywamy pewnych pojęć lub zubażamy je i spłaszczamy. Zbyt częste wypowiadanie pewnych słów odbiera im świeżość i znaczenie; powoduje, że stają się coraz lżejsze... Szkoda, że tak wiele naiwnych nastolatek wierzy dziś, że być kochaną to znaczy być pożądaną; szkoda, że Piękno zaczęto zamykać w ciasno pojętym wyglądzie zewnętrznym; szkoda, że mądrość ograniczono do zasobu posiadanej wiedzy; szkoda, że "nigdy" i "zawsze" ograniczono tylko do końca życia na ziemi; szkoda, że szczęście utożsamiono ze stanem posiadania.
Właściwie trudno powiedzieć jednoznacznie, ile razy w życiu można powiedzieć "kocham", "nigdy" czy "zawsze", ale na pewno nie za często. Lepiej unikać wielkich słów, pożegnań "na zawsze", obietnic "na wieki", niewczesnych wyznań miłości, pochlebstw czy zbyt surowej krytyki - najlepiej zaczekać z nimi do chwili, gdy nabiorą wagi i mocy, swoistego ciężaru gatunkowego, gdy będzie wiadomo, że znaczą dokładnie to, co miały znaczyć i że nie zostały wypowiedziane pod wpływem emocji i impulsu chwili.
Nie mówmy "kocham" tylko dlatego, że księżyc oświeca pięknie i tajemniczo idącą obok osobę;
Nie mówmy "nienawidzę" tylko dlatego, że ktoś boleśnie ugodził naszą próżność;
Nie mówmy "nigdy" tylko dlatego, że spotkało nas niepowodzenie;
Nie mówmy "zawsze" tylko dlatego, że mamy dobrą passę;
Nie mówmy "żegnam" tylko dlatego, że nasza cierpliwość została wystawiona na próbę;
Nie mówmy "to już koniec", dopóki nie znajdziemy się na łożu śmierci;
Nie cieszmy się z wygranej, dopóki nie znajdzie się na naszym koncie;
Nie spisujmy nikogo na straty, dopóki ten człowiek żyje;
Nie przekreślajmy przeszłości tylko dlatego, że była nie taka, jak chcieliśmy;
Nie bójmy się przyszłości, póki mamy wpływ na teraźniejszość.
Czasem, zamiast mówić "Bóg", idź do sąsiadki i porozmawiaj z nią o tym, co ją trapi, przytul kota, pobaw się z nieznajomym dzieckiem.
Byłem samotny, więc Ty zostawiłeś mnie i poszedłeś modlić się o to, żebym już nie był sam;
Byłem smutny, a Ty poradziłeś mi, żebym pomodlił się o radość;
Byłem nagi, a Ty zastanawiałeś się, czy nie jest to gorszące i niemoralne;
Byłem głodny, a Ty poradziłeś mi, żebym poszedł do kuchni charytatywnej;
Byłem załamany, a Ty doradziłeś mi psychoterapię.
Czasem lepiej milczeć i zrobić w tym czasie coś, co mówi więcej, niż słowa.
piątek, 21 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz