Dziś nazwano mnie prawdziwą damą... Jest to jeden z najpiękniejszych komplementów, jakie słyszałam w życiu... Kobiety w mojej rodzinie dołożyły wszelkich starań, aby na tę damę mnie wychować, jednak nigdy nie sądziłam, że udało im się to.
Chyba każda kobieta chce być damą, pragnienie to drzemie w sercu nawet najbardziej wojowniczej feministki (bo feministki – te wojujące – należałoby chyba przekonać, że w gruncie rzeczy nie są wcale takie brzydkie, jak to im samym się wydaje).
Być damą to znaczy mieć klasę i nie zadowalać się byle czym; to znaczy kochać prawdę i szlachetnie jej bronić; to znaczy wyznawać pewne wartości i nie porzucać ich nawet w niebezpieczeństwie cierpienia i śmierci; to znaczy być matką dla sieroty i córką dla samotnej wdowy; to znaczy współczuć w bólu i współweselić się w radości; to znaczy wszędzie wnosić ze sobą Piękno; to znaczy każdego człowieka i samą siebie otaczać najwyższym poszanowaniem; to znaczy postępować z godnością, czyli być godną miana człowieka, a nie zadzierać nosa czy wbijać się w dumę; to znaczy po prostu być kobietą z jej wrażliwością, delikatnością i ciepłem, nie zaś istotą, odrzucającą dar swojej kobiecości i próbującą stać się kopią mężczyzny(zawsze nieudolną – tak jak mężczyzna nigdy nie będzie udaną kopią kobiety). Aż zawstydza mnie to, że ktoś ocenił moją skromną osobę tak wysoko...
Bycie damą nie ma nic wspólnego ze staroświeckością (no, może trochę) ani ze snobizmem, bo prawdziwa dama może być pod względem ekonomicznym nędzarką, podobnie jak eleganckiej, bogatej pani może słoma z butów wystawać... Bycie damą oznacza również bycie Piękną – każda kobieta jest piękna, jest to wpisane w jej naturę i wszystkie te reklamy i bilboardy, utożsamiające piękno z lalką Barbie, zwyczajnie kłamią. Piękno nie jest urodą; człowiek nie jest ciałem (samym w sobie), umysł nie jest mózgiem – dziś zatraciliśmy te granice.
Bycie damą postrzegam również przez pryzmat pewnych zewnętrznych gestów, które od wieków uważano za wyraz szacunku dla kobiety, takich jak np. przepuszczanie w drzwiach, podawanie płaszcza, pomoc w niesieniu ciężkiego przedmiotu, odsuwanie krzesła czy służenie kobiecie przy stole. Dziś mało który mężczyzna wie, że kobieta nie musi wstawać, kiedy on, będąc jej przełożonym, wchodzi do pomieszcznia, w którym ona przebywa (nawet w służbach mundurowych, gdzie dodatkowo w grę wchodzą stopnie służbowe), jak również o tym, że wybór gestu powitania należy do kobiety i że jeśli ona pierwsza nie wyciągnie ręki, to znaczy, że nie życzy sobie mu jej podawać.
Bardzo trudno jest być damą, bo to oznacza pewną samotność, a to dlatego, że dziś nie zachowało się zbyt wielu rycerzy... Szkoda, bo właśnie rycerzy potrzeba nam dziś najbardziej.
Mimo to chcę być damą – jeśli to prawda, że istotnie nią jestem, a wierzę, że tak.
piątek, 21 maja 2010
Być damą...
Etykiety:
feministki,
godność,
klasa,
kobiety,
lalka,
prawdziwa dama,
rycerskość,
służba,
staroświeckość
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz