Jak dzikiej róży pąk uśpiony
Muśnięcia wiatru oczekuję
Pod baldachimem drzew zielonych
We krwi mej nadzieja pulsuje
Nie ufam burzom targającym
Pod nieba siwym dachem
Czekam słodyczy złotej słońca
Oddycham miodu zapachem
Stopy me w ziemię ciepłą wplecione
A jednak dążę ku chmurom łagodnym
Sukienką z kiści otulona
By mnie nie zranił wzrok niegodny.
16 kwietnia 2005 r.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz