piątek, 21 maja 2010

Prawdziwa księznicka



Są w życiu kobiet takie chwile, które, choć z pozoru drobne i nic nie znaczące, zapamiętujemy na całe życie. Zachowujemy je w pamięci jak drogocenne perełki i wydobywamy wtedy, gdy jest nam ciężko. Chwila takich wspomnień wystarczy, aby przywołać uśmiech na naszą twarz.
I ja mam kilka (a może więcej?) takich chwil. Przypomina mi się jedna z nich:

Czekałam na kogoś przed jakimś budynkiem. Nie byłam specjalnie elegancko ubrana, miałam jedynie rozpuszczone włosy – moje włosy są bardzo długie, sięgają mi aż do pośladków i pewnie to one zwracają uwagę innych.
W pewnym momencie zauważyłam kobietę z małą, mniej więcej sześcioletnią dziewczynką. Dziewczynka stanęła raptownie, a jej oczy aż zogromniały z podziwu, gdy na mnie popatrzyła. Szarpiąc gorączkowo mamę za rękaw, wyszeptała z przejęciem: „Mamusiu, popats na tą panią... Mamusiu, zobac, jaka ślicna, mamusiu, to na pewno prawdziwa księznicka...! Zobac, mamusiu...!”.

Poczułam się wtedy naprawdę piękna, jak nigdy. Nie wiem, czy faktycznie taka jestem, być może to tylko i wyłącznie zasługa moich włosów. Pewnie tak, ale czy nie lepiej wierzyć, że to prawda...? Zachwyt dziecka – chyba niewiele jest rzeczy na świecie równie szczerych, jak ten zachwyt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz