piątek, 21 maja 2010

Postanowienia noworoczne

Większość ludzi robi postanowienia noworoczne - nawet, gdy ktoś postanawia niczego w Nowym Roku nie postanawiać, to również podejmuje pewne postanowienie.
Ale kto powiedział, że postanowienia te muszą być mordercze i prawie niemożliwe do zrealizowania? Kto powiedział, że muszą one dotyczyć rzeczy długo odkładanych, najczęściej przykrych i koniecznych? Kto powiedział, że postanowienia noworoczne mają mieć w sobie coś z przymusu?

Na szczęście nikt! Dlatego postanawiam, że w Nowym roku będę tak samo szczęśliwa, jak w obecnym; będę zachwycać się światem, będę przeżywać prawdziwą radość z tego, że żyję, będę podskakiwać z uciechy, gdy uda mi się zrobić jakiś pierwszorzędny kawał; będę podziwiać rozgwieżdżone niebo, będę głaskać mijane koty i psy, będę wąchać kwiaty, gdy tylko napotkam jakieś na swej drodze; będę lepić bałwana ze śniegu z poznanymi przed pięcioma minutami dziećmi; będę śpiewać ulubione piosenki zawsze, gdy przyjdzie mi na to ochota; będę chodzić na ryby, aby pomilczeć sobie nad wodą; będę przyozdabiać dom kwiatami, zerwanymi na łące; będę odwiedzać święte miejsca; będę wędrować po górach i lasach; będę leżeć na łące i podziwiać fantazyjne kształty chmur; będę w napięciu czytać kryminały, ciekawa ich końca; będę tańczyć boso po trawie; będę wkładać całe moje serce w pracę, którą wykonuję; będę brodzić w opadłych liściach, będę z upodobaniem wsłuchiwać się w chrupanie śniegu pod stopami, będę słuchać lirycznego gwizdania kosa, siedzącego na szczycie dachu; będę wzruszać się do łez; będę uprawiać ogród; będę rozmawiać z niedorozwiniętymi dziećmi (w takich jest najwięcej zdumiewającej mądrości); będę zbierać jesienią kasztany, a wiosną - wąchać bzy; będę pić dobre wino; będę chodzić na spacery w deszczu (z parasolem i bez niego); będę jeździć na rowerze; będę modlić się za przyjaciół i nieprzyjaciół; będę dawać cukierki dzieciom sąsiadów; będę patrzeć, jak mały chłopiec odprawia Mszę na podwórku przed swoim domem; będę śledzić klucze żurawi na niebie; wybiorę się w końcu na żagle; będę gotować herbatę nad ogniskiem; będę zbierać czereśnie do kosza; będę piec kartofle w polu; będę śmiać się z siebie samej; będę jeździć do lasu na grzyby; będę wyjmować ciernie z rannych kocich łapek; będę kłuć się igłą w palec podczas szycia; będę piec ciasta - te pulchne i te z zakalcem; będę czytać Pismo Święte w parku i w domu przy świecy; będę pisać wiersze, będę poznawać nowych ludzi; będę chadzać na wesela, chrzciny i pogrzeby; będę pić piwo z przyjaciółmi; będę śmiać się głośno w nieodpowiednich momentach; będę jadać potrawy o dziwacznym składzie; będę podziwiać zachody słońca; będę marzyć wieczorami, kiedy zapada zmrok; będę milczeć przy tych, którym naprawdę ufam; będę mówić, co myślę i myśleć, co mówię.

Będę żyć pełnią życia, będę dbać o mój wewnętrzny ogień, który nazywam Ogniem Życia; będę chodzić z otwartym sercem, choć to niebezpieczne i nieraz bolesne (lecz mnie taki ból nie przeraża) i być może w końcu kogoś pokocham. Będę szczęśliwa, bardzo szczęśliwa - tak, jak w kończącym się właśnie roku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz