piątek, 21 maja 2010

Błogosławieństwo złocistej chwili

Nieraz są w życiu takie chwile, kiedy dotychczasowy porządek rzeczy zostaje wywrócony do góry nogami. W powietrzu wisi wówczas coś nienazwanego, tajemniczego, a jednak prawie namacalnego, jak to duszne, naładowane prądem powietrze sprzed burzy.

Pod dotknięciem tej niezwykłej rzeczywistości rzemieślnicy stają się artystami, wierszokleci poetami, towarzysze braćmi, a przyjaciele – kochankami. Jedna myśl jak błyskawica, jedno spojrzenie sprawia, że oto nagle stajemy olśnieni widokiem kogoś, kogo widywaliśmy codziennie i na kogo dotąd nie zwracaliśmy uwagi – to właśnie składa się na błogosławieństwo tej cudownej, złocistej chwili, która zdarza się tak nieczęsto, że właściwie prawie nigdy.

Ale jednak chwile te zdarzają się i myślę, że właśnie to jest ostatecznym dowodem na to, że Bóg istnieje. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest to dowód bardziej namacalny od pięciu dróg św. Tomasza z Akwinu.


Przyjaciele stają się kochankami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz