piątek, 21 maja 2010

Czas Zorzy - c.d.



Pisałam już o tym, że spotkanie dnia z nocą następuje o zmierzchu i świtaniu, w krótkim i błogosławionym Czasie Zorzy. Pisałam o tym, że światło z ciemnością spotyka się w cieniu, a czerń z bielą - w szarości.

Nadszedł czas - dzień Bożego Narodzenia jest chyba jak najbardziej odpowiednim czasem - aby powiedzieć o spotkaniu człowieka z człowiekiem, aby nazwać, cóż to takiego jest to, co choć nie jest we mnie, pozwala mi dosięgnąć tego, co w Tobie. Bez tego nigdy Cię nie dogonię. Bez tego Ty nigdy mnie nie dogonisz...

Czasem Zorzy dla człowieka jest miłość - to ona jest tą przestrzenią, w której mogę spotkać Ciebie... Nie mam jej w sobie, nie jestem do niej zdolna - gdyby nie Ten, który narodził się w Betlejem, nigdy nie byłabym w stanie pokochać kogokolwiek; to On kocha za mnie, to On pozwala dosięgnąć mi ukrytego w Tobie Piękna... To dzięki Niemu nie ma takiego człowieka na ziemi, który nie kochałby choć raz w życiu...

To On utkał cały świat, w tym Ciebie i mnie... Każdy, nawet najmniejszy fragment świata, Ciebie i mnie przeszedł przez Jego ręce... Nie ma takiego człowieka na ziemi, który nie nosiłby na sobie śladów Jego palców... Kiedy czujesz się samotny, kiedy jest Ci smutno i źle, przypomnij sobie o tym, że On, stwarzając Cię, pozostawił na Tobie Swój dotyk, że zostałeś dotknięty Miłością...

W imię wszelkich wartości świata, w imię Piękna i Dobra - jeśli kogoś dotknęła taka Miłość, ten nie może być do gruntu zepsuty, zły i pogrążony w ciemności... Ta Miłość nadal w nim jest, choćby zdawało się, że to największa niedorzeczność na świecie... To Światło w nim jest, choćby nawet sam sobie wydawał się czarniejszy niż najciemniejsza noc... On tam jest, pomimo wszystkich fałszywych lęków i ograniczeń... On tam jest od chwili, gdy narodził się w Betlejem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz